Autor Wiadomość
Miss_Derisive
PostWysłany: Nie 18:55, 16 Mar 2008    Temat postu:

Azu napisał:
Ja kocham niedopowiedzenia :] Poza tym te wcale nie są tak gigantyczne, bo w ostatnich fragmentach opowieści wszystko się wyjaśnia


Tak, niedopowiedzenia są dużo ciekawsze.
*i tu kończy się wena na konstruktywny komentarz*
Fajne :hamster_bigeyes:
Azu
PostWysłany: Sob 13:39, 15 Mar 2008    Temat postu:

Ja kocham niedopowiedzenia :] Poza tym te wcale nie są tak gigantyczne, bo w ostatnich fragmentach opowieści wszystko się wyjaśnia
Nadira
PostWysłany: Sob 12:23, 15 Mar 2008    Temat postu:

Moquerie, czy jako osoba lubiąca długie komentarze poświęcisz się i przeczytasz mojego SFa? <parę postów niżej> :hamster_bigeyes:
Odnoszę wrażenie, że jego długość wszystkich odstrasza, dlatego nie chce im się poświęcić się i poczytać... :hamster_wind:
Moquerie
PostWysłany: Sob 1:13, 15 Mar 2008    Temat postu:

A ja się nie będę zachwycał. Ale po kolei.
Pomysł jest ciekawy - nie spotkałem jeszcze fanficka w którym Voldemort z niewyjaśnionych przyczyn zniknął, a potem okazał się zwierzątkiem jednego z bohaterów.
Cóż. Trochę mi się to kojarzy z "Draco Malfoy - Niewiarygodnie Skoczny... Szczur?". Ale podobieństwo jest minimalne.
Bo tam mieliśmy wszystko doskonale wyjaśnione. A tu mi tego zabrakło.
Doskonale jednak rozumiem, że pisałeś to w zamiarze stworzenia miniaturki. Jednak temat jest wybitnie nieminiaturkowy. A jeśli na miniaturkę - to nie na taki, za przeproszeniem, kwitek z pralni.
Oczywiście, gdyby znalazły się elementy wyjaśniające, zabrakłoby tej puenty. Choć po namyśle stwierdzam, że opis wydarzeń niekoniecznie musiałby być chronologiczny. A samą puentę psuje tytuł. Można się domyślić.
Podsumowując: pomysł tak, ale wypadałoby to trochę rozwinąć. Nie zostawiać niedopowiedzeń. A przynajmniej nie tak gigantycznych.

Nieco chaotycznie, ale na pewno nie ogólnikowo,
Moquerie,
Niecierpiący komentarzy zawierających dwa zdania.

PS: A, tak. Z plusów: zapomniałem wspomnieć o przyjemnym stylu. Przyzwyczaiłem się do wytykania cech negatywnych xD
Azu
PostWysłany: Sob 0:58, 15 Mar 2008    Temat postu:

Cytat:
W jednym miejscu chyba brakło ci kropki, ale nie jestem pewna, więc poczekam, czy jeszcze ktoś to zauważy

Gdzie niby brakło kropki ^^?


Aaaa fajne :D Kojarzy mi się z takim jednym Welsperem z mangi "Aa megami sama", w sumie bardzo ciekawy pomysł :D
strowberry
PostWysłany: Sob 0:04, 15 Mar 2008    Temat postu:

Hoshi napisał:
Takiego kota mogłabym zatrzymać pomimo alergii.


Alergia na koty? Co za pech...
Hoshi
PostWysłany: Pią 23:29, 14 Mar 2008    Temat postu:

Takiego kota mogłabym zatrzymać pomimo alergii.
Nadira
PostWysłany: Pią 21:22, 14 Mar 2008    Temat postu:

Na drugie ma Voldi XD
KatarzynaEv
PostWysłany: Pią 21:18, 14 Mar 2008    Temat postu:

To jest, to jest taakie urocze!

Niestety nie umiem udzielic bardziej konstruktywnego komentarza.
strowberry
PostWysłany: Pią 21:12, 14 Mar 2008    Temat postu:

Nie będzie to chyba dla nikogo to niespodzianką, ale nie jestem mistrzem komentarzy konstruktywnych. Podobało mi się :hamster_smile: W jednym miejscu chyba brakło ci kropki, ale nie jestem pewna, więc poczekam, czy jeszcze ktoś to zauważy ^^ h
Hektor
PostWysłany: Pią 18:24, 14 Mar 2008    Temat postu: Tommy the cat

Natchniony piosenką Primusa oraz kotem mojej siostry, chcąc jej pokazać, że fanfiction nie są takie złe, na jakie wyglądają, napisałem miniaturkę potterowską ^^'
*chowa się* Nie bić...

"Tommy the cat"

Bellatrix Lestrange obudziła się z koszmarnego snu. Zlana zimnym potem usiadła na poduszkach i odruchowo złapała za różdżkę.
- Lumos – mruknęła cicho, oświetlając pomieszczenie.
Aktualnie mieszkała u swojej siostry Narcyzy. Pokój, w którym się znajdowała był przestronną sypialnią z balkonem i ogromnym, dwuosobowym łóżkiem. Bella ostrożnie wstała i zaczęła powoli skradać się przez sypialnię, oświetlając każdy jej kąt. Po zbadaniu całego terenu wróciła do łóżka i rzuciła okiem na swoje lewe przedramię. Serce jej stanęło.

Yaxley przemierzał szybkim krokiem korytarze Ministerstwa Magii oświetlając sobie drogę różdżką. Coś poruszyło się za zakrętem i śmierciożerca zamarł. Usłyszał dźwięk pazurków drapiących o posadzkę.
- Avada kedavra! – rzucił czarodziej i błysk jadowicie zielonego światła na chwilę oświetlił pomieszczenie.
Mały szczur padł martwy, a Yaxley kopnął go pod ścianę
- To ministerstwo zeszło na psy – mruknął sam do siebie – Już nawet szczury im się zalęgły – podniósł lewą rękę, w której trzymał różdżkę by oświetlić wysokie drzwi.
Rękaw szaty mu się podwinął, odsłaniając bladą skórę przedramienia. Yaxley nie mógł uwierzyć własnym oczom.

Severus Snape siedział w swoim domu na Spinners End i czytał książkę przy migotliwym świetle świecy. Jutro miał zjawić się u Czarnego Pana by przekazać mu kolejne informacje dotyczące Zakonu Feniksa i przeniesienia Pottera w bezpieczniejsze miejsce. Przewrócił kartkę książki i poczuł że coś jest nie tak, jak być powinno. Wiedziony jakimś wewnętrznym impulsem podciągnął lewy rękaw koszuli i spojrzał na swoje przedramię.
- Niemożliwe, żeby Potter do tego tak szybo doszedł – prychnął.

Peter Pettigrew w panice przeszukiwał podziemia domu Malfoyów. Po zbadaniu kolejnego lochu wybiegł już przerażony do granic możliwości na wyższe piętro. Nagini, wielki wąż Czarnego Pana leniwie sunęła za nim, sycząc cicho. Glizdogon wkroczył do salonu oświetlonego przez płomienie wesoło trzaskające w kominku i czując narastającą rozpacz, zajrzał pod fotel. Nagini wpełzła na kanapę i zwinęła się w kłębek, wlepiwszy żółte ślepia w zestresowanego śmierciożercę. Pettigrew nerwowo spojrzał na węża, następnie na swoje lewe przedramię. Z głębi domu dało się słyszeć rozdzierający wrzask Bellatrix. Mroczny Znak zniknął całkowicie.

Był pierwszy września i uczniowie Hogwartu niecierpliwie czekali na odjazd pociągu w stronę szkoły. Hermiona Granger i Ron Weasley siedzieli na swoich kufrach i czekali na Harry’ego Pottera. Słońce zalewało stację King’s Cross złotym światłem, nadając jej jeszcze bardziej magiczny wygląd. Hermiona spojrzała przez ramię na barierkę przejściową i ujrzała Harry’ego Pottera ciągnącego swój kufer na którym chwiała się klatka z śnieżną sową Hedwigą oraz trzymającego w jednej ręce kota. I był to kot niezwykły. Pokryty śnieżnobiałym futerkiem, z wyjątkiem ogona, uszu, łap i pyszczka, które wyglądały, jakby były zanurzone w gorzkiej czekoladzie. Oczy kota miały kolor głębokiego, hipnotyzującego błękitu i były zdecydowanie zbyt wielkiego rozmiaru. Kotek trzymany jedną ręką przez Pottera patrzył obrażonym wzrokiem po mijanych uczniach, aż wreszcie utkwił wzrok w przyglądającej się mu Hermionie.
- Harry, co tak długo? – Ron wstał by przywitać się z przyjacielem.
- Kota znalazłem – odparł wymijająco Potter stawiając kufer i biorąc kotka w obie ręce, by pokazać go przyjaciołom – Początkowo chciał mi odgryźć rękę, ale już się uspokoił.
Kotek obrzucił Harry’ego najbardziej morderczym spojrzeniem na jakie go było stać z tymi pięknymi, błękitnymi oczkami.
- Jest śliczny – Hermiona pochyliła się nad znajdą – Jak się nazywa?
- Nazywam go Tom – odparł Potter i zaczął wciągać kufer do pociągu.
Kotek oparł się mu na ramieniu i wciąż przyglądał się Hermionie. Panna Granger miała przelotne wrażenie, że błękitne oczy Toma na chwilę błysnęły czerwienią.

Koniec

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group