Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Miss_Derisive
Platynowa peruka
Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 13:58, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
Azu napisał: | Żeby nie było, że offtopuję - był gdzieś taki fanfik, w którym Malfoy rozwalił Voldzia Drętwotą? Bo nie widziałam D: a chciałabym <3 |
Owszem, było coś takiego. Zanalizowane przeze mnie, nawiasem mówiąc
Blog: [link widoczny dla zalogowanych]
Analiza: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Miss_Derisive
Platynowa peruka
Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 17:37, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
Kolejny odcinek, tym razem dzieło wspólne moje i Deszczowyjki.
- ODWAL SIĘ OD MOJEGO CHŁOPAKA, GŁUPIA KRETYNKO! - wrzasnęła Hermi, odgradzając Dracona od analizatorki. Przywarła do chłopaka z takim impetem, że ten walnął plecami o ścianę.
Deszczowyjka osłupiała.
- Ale... Ja tylko chciałam... - wydukała zdumiona.
- Nie tłumacz się jej, to bez sensu - mruknęła Miss D., patrząc z niesmakiem na ręce Hermi, które zdawały się nie podlegać ograniczeniom anatomii.
- Myślisz, że będą potrafili się sami rozwiązać? - spytał cicho Yeppy, gdy ramiona dziewczyny oplotły szyję Dracona i zawiązały się na supeł.
Nikt nie kwapił się, by mu odpowiedzieć. Oczy wszystkich zwrócone były w kierunku obściskującej się pary. Właśnie zaczęli się całować. Odgłosy, jakie wydawali, kojarzyły się z zapchanym zlewem.
- A mówią, że to ja podglądam - westchnął Snape. - Możecie ich zostawić i pomóc mi z tym tutaj? Im szybciej przywrócimy Hogwart do normalności, tym lepiej.
Profesor McGonagall zamrugała szybko, jakby się chciała pozbyć obrazu napalonych nastolatków i poszła pomóc w reanimacji Lorda. Ale Ron stał w miejscu, wciąż gapiąc się na Dracona, który zaczął rozpinać bluzkę Hermiony...
- Czekaj! - krzyknęła Deszczowyjka, ale Ron już uniósł różdżkę.
- Petrificus Totalus! - wrzasnął, a ciało Ślizgona zesztywniało i osunęło się na podłogę, pociągając za sobą Mionkę.
- ZABIŁEŚ GO! - wrzasnęła Herma tak piskliwie, że część zgromadzonych mimowolnie zatkała sobie uszy. - A przecież mieliśmy razem pociąć się żyletką!
- Trzeba było tyle zwlekać? - burknął Snape ledwo patrząc w ich stronę.
- Och, Drakuś, DRAKUŚ! - wołała tymczasem Hermiona. - Nienawidzę cię! - wrzasnęła w stronę Rona.
- Nic mu nie zrobiłem, ja tylko... - zaczął chłopak, ale urwał. - Hermiono, twoje oko!
Tym razem wszyscy utkwili wzrok w Hermie. Coś błyszczącego usiłowało wydostać się z jej kanalików łzowych. I nie była to ciecz... To coś upadło ze stukiem na podłogę, mieniąc się wszystkimi barwami tęczy.
- Czy ktoś zna drogę do najbliższego terapeuty? - usłyszeli cichy głosik. - Jestem taka samotna...
Deszczowyjka podniosła ostrożnie samotną, diamentową łzę i podała Miss D., której oczka się zaświeciły.
- Masz więcej takich? - spytała Hermionę.
- Jasne, że ma - mruknęła z satysfakcją Deszczowyjka, po czym zwróciła się bezpośrednio do Gryfonki. - Makijaż ci się rozmazał.
W jednej chwili ramiona Hermi, obejmujące dotąd Malfoya, rozplątały się, a dziewczyna zasłoniła twarz, wyjąc:
- OCH, NIE! Tyle czasu go robiłam, tyle kosmetyków wykorzystałam, żeby był subtelny i niewidoczny...
- A to pech - westchnął Yeppy, ładując jednocześnie do kieszeni diamentowe łzy, które teraz już strumieniem lały się na podłogę.
- No, przynajmniej już nie będą samotne - uznała Miss D.
- Samotność to stan ducha - wyznała łza leżąca jej na dłoni. - Towarzystwo innych łez niczego nie zmieni. One mnie nie rozumieją.
- Och, daj mi to! - przerwała ten monolog Deszczowyjka. Wyrwała diament z rąk Miss D. i uklękła przy Malfoyu, próbując odciąć kosmyk włosów.
Rozległ się odgłos cichego, rytmicznego piłowania.
- Hermiono... - bąknął nieśmiało Ron zbliżając się do zawodzącej dziewczyny. - Proszę cię, opamiętaj się. Bądź taka, jak dawniej. Błagam...
Ale Herma już go nie słuchała bo osunęła się na ziemię w iście malowniczej pozie. Zemdlała.
- Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale... - zaczęła McGonagall. - Chyba odzyskuje przytomność.
Rzeczywiście, Lord Voldemort zaczął mrużyć czerwone oczy. Jego ręka automatycznie zaczęła macać podłogę w poszukiwaniu różdżki.
- Pilnujcie, żeby czasem nas nie rąbnął jakimś zaklęciem - rzuciła ostrzegawczo Miss D.
- Co to... co się stało? - wydyszał Czarny Pan, najwyraźniej nieświadomy faktu, że został znokautowany przez piętnastolatka.
- Malfoy cię... - zaczął Yeppy, ale umilkł, widząc spojrzenia pozostałych. - To znaczy... eee... upadłeś...
Voldemort nie oprzytomniał jeszcze na tyle, żeby przejrzeć to oczywiste kłamstwo. Podniósł się jednak i otrzepał szatę. Nagle utkwił wzrok w ścianie naprzeciwko.
- Zaraz... - syknął a jego kocie źrenice zwężyły się jeszcze bardziej, gdy odczytywał tekst nabazgrany czerwoną farbą na wolnym fragmencie ściany.
- O cholera - Snape wciągnął szybko powietrze.
- Zasłońcie to! - krzyknął Yeppy, ale było już za późno.
Na murze widniał stworzony ręką jakiegoś domorosłego grafficiarza napis „VOLDEMOP SUCKZ”.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miss_Derisive dnia Nie 17:38, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Azu
Czwarta Rzesza
Dołączył: 13 Lut 2008
Posty: 355
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: K-Pax
|
Wysłany: Nie 20:17, 06 Lip 2008 Temat postu: |
|
Cytat: | a jego kocie źrenice zwężyły się | VETO!! szata voldiego przy każdym kroku szumiała niczym wąż, jego mowa brzmiała jak syk węża, jego twarz wyglądała jak twarz węża, jego język był rozdwojony jak u węża, jego ruchy były wężowate, jego patronusem z pewnością też był wąż, a gdyby był animagiem, to zamieniałby się w węża, gdyby miał pieska, to nazwałby go "Wąż", ale nie ma pieska, bo ma węże, poza tym jest wężousty - z tego też powodu nie ma kocich źrenic, a ŹRENICE WĘŻA
ale ten motyw na końcu jest super 8D zapowiada się na niezłą część następną... a ręce hermi związane w supeł mnie ómarły >'D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Azu dnia Nie 20:18, 06 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrohny_A
Upiór w Rowerze
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z paraleli
|
Wysłany: Pon 10:12, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
Voldemop Suckz powala xD
Szkoda, że z odcinka na odcinek coraz krócej...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Elficka Inkwizycja
Platynowa peruka
Dołączył: 01 Lut 2008
Posty: 499
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 32 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 16:29, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
Azu napisał: | Cytat: | a jego kocie źrenice zwężyły się | VETO!! szata voldiego przy każdym kroku szumiała niczym wąż, jego mowa brzmiała jak syk węża, jego twarz wyglądała jak twarz węża, jego język był rozdwojony jak u węża, jego ruchy były wężowate, jego patronusem z pewnością też był wąż, a gdyby był animagiem, to zamieniałby się w węża, gdyby miał pieska, to nazwałby go "Wąż", ale nie ma pieska, bo ma węże, poza tym jest wężousty - z tego też powodu nie ma kocich źrenic, a ŹRENICE WĘŻA
|
Azu, co się awanturujesz, nie widzisz, że właśnie napisane jest, że się ZWĘŻYŁY. Były kocie, ale się zwężyły ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yeppy
Zdjęty simlock
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: wziąć na wino?
|
Wysłany: Pon 16:36, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
Co tak krutko? Kiedy nowa nocia :(
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yeppy dnia Pon 16:36, 07 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Falka
Zdjęty simlock
Dołączył: 10 Cze 2008
Posty: 551
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 19:20, 07 Lip 2008 Temat postu: |
|
Świetne, tylko krótkie. Proszę, w imieniu wszystkich tu zgromadzonych, (mam nadzieję, że mnie poprą) aby rozdziały były dłuższe. Oczywiście, jeżeli tylko się da. *chowa się pod łóżkiem, bojąc się linczu*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
yeppy
Zdjęty simlock
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: wziąć na wino?
|
Wysłany: Czw 23:59, 10 Lip 2008 Temat postu: |
|
Podbijam temat :/ Kiedy nowa notqa :( ? Czyżby ten czas zwłoki wynikał z chęci stworzenia czegoś bardziej obszernego?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yeppy dnia Pią 0:01, 11 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Miss_Derisive
Platynowa peruka
Dołączył: 07 Lut 2008
Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 21:54, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
Znów krótko, ale jest. Miłego czytania.
Już po raz drugi tego dnia analizatorzy, Snape, Ron i profesor McGonagall mieli okazję podziwiać upadek Voldemorta. Prawdę mówiąc, był mało imponujący.
Czarny Pan chwycił się za serce (co mogło znaczyć, że miał serce albo że po prostu trzyma się konwencji narracyjnych), opadł na kolana i runął na podłogę.
- Chyba ma jakiś atak - niepewnie wyraziła swoje przypuszczenie Deszczowyjka.
- Trzeba by mu pomóc - dodał Yeppy.
Wszyscy umilkli, myśląc o tym samym: czy ktoś z nich będzie musiał udzielić Voldemortowi pierwszej pomocy.
- Na mnie nie patrzcie - odezwała się Miss D. - Ja z kursu na prawko pamiętam tylko, co zrobić ze znalezionym na jezdni palcem...
- A co, polscy czarodzieje tak często się rozszczepiają? - zainteresowała się McGonagall.
- Prawko? - zdziwił się Snape.
- Prawo jazdy - wyjaśniła Deszczowyjka. - Pozwolenie na prowadzenie mugolskiego samochodu.
- Ach, tak... - odparł Snape i obrzucił Miss D. krytycznym spojrzeniem, najwyraźniej zastanawiając się, czy ktoś był na tyle szalony, by dać jej to prawko.
W ciszy, która zapadła, dało się słyszeć szloch Rona, klęczącego nad leżącą Hermioną.
- Jak myślicie, jest szansa na jeszcze trochę diamentów? - spytał cicho Yeppy.
- Raczej nie, jego jeszcze nie opanowała ta zaraza - uznała Miss D., ale przyjrzała się uważniej łzom.
Voldemort wciąż leżał bez ruchu. Być może Największy Czarnoksiężnik umarłby śmiercią naturalną, bezskutecznie czekając na ratunek, gdyby Deszczowyjka nie powiedziała trzeźwo:
- Musimy go zanieść do skrzydła szpitalnego.
Odetchnęli z ulgą i gorliwie pokiwali głowami, zadowoleni, że nikt nie wymaga od nich robienia Voldemortowi sztucznego oddychania dowolną metodą. Tylko Snape był sceptyczny:
- Niby jak? Na rękach? - spytał, a analizatorzy, którzy ujrzeli nagle tę scenę, omal nie parsknęli śmiechem.
- Źle z tobą, Severusie - oznajmiła McGonagall i wyciągnęła różdżkę. - Locomotor Voldemort.
Snape spojrzał na nią zaskoczony, ale odzyskał zimną krew.
- To ta atmosfera - stwierdził. - W tym bałaganie nie da się normalnie myśleć.
- O, tak - westchnęła Miss D. - Ron, idziemy!
Rudzielec spojrzał na nią mętnym wzrokiem, w końcu wstał i spróbował podnieść omdlałą Hermionę.
- Och, zostaw ją, nie ma czasu - zirytował się Yeppy. - Nie ma na to czasu!
Ale Ron już trzymał Hermi na rękach i zrobił parę niepewnych kroków w ich stronę.
- Nie zostawię jej! - powiedział buntowniczo.
Analizatorzy przewrócili oczami, ale Deszczowyjka go poparła:
- Jak chce, to niech ja weźmie. W końcu to JEST kanoniczne...
- Jakie? - zapytał ze zdziwieniem Snape.
Analizatorzy spojrzeli na siebie. Wiedzieli, o co chodzi, ale to nie był najlepszy czas na tłumaczenia.
- Chodźmy już - zadecydowała zniecierpliwiona McGonagall. - Weasley, postaraj się nie zostawać w tyle.
Ruszyli pustymi korytarzami. Ich kroki odbijały się głucho od ścian.
- Coś tu cicho. Za cicho - rzekł Yeppy.
I - jak to zwykle bywa z takimi stwierdzeniami - było to powiedziane nie w porę. W oddali zamajaczyło się wejście do skrzydła szpitalnego. A właściwie ta jego część, której nie zasłaniał kłębiący się przed nim tłum.
- Zupełnie zapomniałam - wyznała Deszczowyjka. - To muszą być ci bohaterscy Tró Loff.
Faktycznie, stali tam liczni młodzieńcy, a każdy z nich trzymał nieprzytomną dziewoję (Ronowi opadła szczęka). Ale nie tylko.
Gdy się zbliżyli, podszedł do nich uzbrojony mężczyzna.
- Entschuldigung, ist das der SS Sitz? - zapytał.
Miss D. i Deszczowyjka spojrzały na siebie, pobladłe.
- Nein, das ist ein Krankenhaus - wyjaśniła Deszczowyjka.
Mężczyzna wyglądał na zdziwionego.
- Aber ich habe gehört... - zaczął.
- Wir sprechen Deutsch nicht - przerwała mu Miss D., odciągając Deszczowyjkę.
Tamten spojrzał na nie dziwnie, po czym wzruszył ramionami i odszedł w niewiadomym kierunku.
McGonagall, Snape i Ron wyglądali na zdezorientowanych. Jako Anglicy nie uważali poznania języka niemieckiego za konieczne do szczęścia, tak więc nie mieli pojęcia, jaki był temat tej rozmowy. Spojrzeli z respektem na analizatorki.
- Niedobrze, doszło już do zakrzywień czasoprzestrzeni - westchnęła Miss D.
- Że co? - chciał wiedzieć Ron. Można by się zastanawiać, czy kiedykolwiek usłyszał nazwisko „Einstein”, ale teraz nie było na to czasu.
- W każdym razie tędy się nie dostaniemy - uznał Yeppy.
- Skąd wiesz? - spytały dziewczyny.
Milcząc, wskazał na przyklejony nad drzwiami plakat z napisem STRAJK.
- My nie jesteśmy w Polsce, prawda? - upewniła się Miss D.
Nikt nie spytał „I co teraz?”. Pytanie samo zawisło w powietrzu.
- Ron, dawaj mapę - powiedziała stanowczo Deszczowyjka. - Musi być jakieś tajne przejście.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miss_Derisive dnia Wto 21:55, 15 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
yeppy
Zdjęty simlock
Dołączył: 31 Sty 2008
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: wziąć na wino?
|
Wysłany: Wto 22:05, 15 Lip 2008 Temat postu: |
|
Esesman mnie rozbroił i Locomotor Voldemort
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Mrohny_A
Upiór w Rowerze
Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 370
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z paraleli
|
Wysłany: Śro 9:07, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
Mhmm... spadek formy?
Chociaż strajk i Locomotor było niezłe :P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghost Rider
Patrycjusz
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mroki
|
Wysłany: Śro 14:00, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
Prawdę mówiąc, ja w też ogóle nie znam niemieckiego. A STRAJK cudny. Taki... polski.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ise
Audytor
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: i tak nie wiesz, gdzie to jest
|
Wysłany: Śro 15:59, 16 Lip 2008 Temat postu: |
|
Moja marna znajomość niemieckiego pozwoliła mi na zrozumienie prawie całego dialogu. Ale fakt, esesman jest robrajający i urwany palec też :D Szkoda, że rozdziały są coraz krótsze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Insane
Upiór w Rowerze
Dołączył: 08 Lip 2008
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Piekłaaaaa!
|
Wysłany: Czw 18:55, 17 Lip 2008 Temat postu: |
|
Ja niemieckiego nienawidzę, ale język wroga trza znać i zrozumiałam ^^ Przetłumaczyć, czy uznajemy to za zbędny manewr? ;]
Najkwikniejsza była część pierwsza i druga, ostatnia jest taka sobie, a w przedostatniej najbardziej ómarł mnie motyw pozyskiwania surowców (platyna i diamenty). Ja też chcę być wspomniana ;(( Z0$t/\VV!e/\/\ d00$h0 k0/\/\C!00fF111111! *pisałam to "zdanie" całe trzy minuty...*
Offtopując, co powiecie na "Analogię" mojego aŁtorstwa? To znaczy Mitologię Analizatorów? Mam już połowę ;] nie wiem, czy przepisywać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ghost Rider
Patrycjusz
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 712
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mroki
|
Wysłany: Pią 15:38, 18 Lip 2008 Temat postu: |
|
Przepisuj, przepisuj...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|